czwartek, 5 listopada 2015

Niedziela
Sobota minęła dość szybko, bo nie robiliśmy nic ciekawego poza siedzeniem w jaskini.
Teraz wybieramy się na spacer w głąb lasu. Nigdy tam nie byłam, ponieważ bałam się, że zgubię drogę - nie znam tego lasu. Adam powiedział, że pokaże mi najładniejsze drzewo w tym miejscu.

Niedziela (trochę później)
Jesteśmy już w lesie. Wszystko jest tu takie piękne!
Staram się zapamiętać każdy szczegół. Wśród paproci coś nagle się poruszyło, nie wiem co to, więc zaczynam się bać.
Jest to długie, czarne stworzenie, którego nigdy wcześniej nie widziałam.
Jego cienkie, pozbawione kończyn ciało jest pokryte łuskami. Co chwilę wystawia swój długi język wydając przy tym charakterystyczny dźwięk.

 Chciałam zapytać Adama czym jest to stworzenie lecz gdy się obejrzałam nigdzie go nie było.
Spanikowałam, gdy zobaczyłam, że zwierzę pełznie w moim kierunku.
Zaczęłam uciekać. Po chwili zdałam sobie sprawę, że nie wiem gdzie jestem.
Próbowałam znaleźć Adama krzycząc przy tym jak opętana. Niestety na próżno.
Zaczęło się ściemniać kiedy usłyszałam swoje imię - to Adam mnie wołał.
Szłam za jego głosem aż w końcu zobaczyłam jego sylwetkę.
Była już noc, więc byliśmy zmuszeni spędzić ją w lesie.

Poniedziałek
Z samego rana wyruszyliśmy w dalszą drogę. Adam powiedział mi, że zaraz dojdziemy do drzewa.
Wczoraj, gdy mnie znalazł opisałam mu stworzenie, którego się wystraszyłam. Spytałam co to było.
Powiedział, że był to wąż.
Nareszcie doszliśmy do drzewa. Było jedyne w swoim rodzaju - miało dojrzałe owoce, potężny pień
i mnóstwo zielonych liści.

-Jak ci się podoba? - spytał Adam
-Jest pięknie - odpowiedziałam. - Zjemy te owoce?
-Lepiej nie, niektórych owoców nie powinno się jeść.
Wtedy zobaczyłam węża, przez którego wczoraj się zgubiłam.
-Adamie, to to zwierzę!
-Ssss... zjedz ten owoc - wysyczał wąż - na pewno nie pożałujesz.
Zdziwiłam się, od kiedy zwierzęta mówią!?
-Kim jesteś? - spytał Adam odsuwając mnie.
Wąż zignorował go zwracając się do mnie:
-Ewo... Posmakuj tego owocu. Wtedy będzie ci lepiej - niż tutaj, niż teraz.
Postanowiłam, że spróbuję owocu jednak muszę przekonać do tego Adama.
Po długim namyśle zgodził się. Skosztowałam jabłka pierwsza i poczułam nowe, dziwne uczucie. Coś jakby... wolność? Nic ani nikt mnie tu nie trzymał, mogłam odejść kiedy chciałam.
Adam zjadł owoc zaraz po mnie i przypuszczam, że poczuj to samo co ja. Po chwili stało się coś czego nikt się nie spodziewał - pojawił się Bóg. Powiedział do nas, że mamy się wynieść z Raju za złamanie zakazu. Musieliśmy opuścić nasz dom.

Pięć lat później
Razem z Adamem i naszymi dziećmi tworzymy wspaniałą rodzinę.












poniedziałek, 2 listopada 2015

Czwartek
Wczoraj, gdy Adam w końcu postanowił się zjawić, byłam już bardzo zniecierpliwiona.
Trochę się zdziwiłam, bo nie przyniósł nic ze sobą. Przecież miał dać mi prezent! Czyżby mnie okłamał? A może ze mnie zakpił, zażartował?
-Spóźniłeś się, Adamie.-zarzuciłam mu.
-Przepraszam musiałem coś jeszcze zrobić.
-Cóż... Trudno.Chciałeś żebym tu przyszła, o co chodzi?-postanowiłam zasugerować mu, że miał mi coś dać.
-Poprosiłem, żebyś tu przyszła, bo mam coś dla ciebie.-uśmiechnął się.
-A co to?-denerwował mnie tym graniem na zwłokę.
-Zamknij oczy.-poprosił.
  I dokładnie to zrobiłam. Wziął mnie za rękę i poprowadził w nieznanym, dla mnie, kierunku.
Słyszałam, że podchodzimy do wodospadu i nieco się zdziwiłam. Gdzie on to coś trzyma? I co to jest?
Byłam zdezorientowana, gdy szum wody nieco ucichł. Wiatr wiał tu jakoś dziwnie, jakby w... jaskini?
-Mogę już otworzyć oczy?- spytałam rozentuzjazmowana.
-Jeszcze chwilę.-uspokoił mnie Adam.
Gdy wreszcie pozwolił otworzyć mi oczy byłam zachwycona tym co zobaczyłam. Stałam w przepięknej, przepełnionej roślinami jaskini, znajdującej się tuż za wodospadem Niagara. To był najcudowniejszy ( w sumie jedyny) prezent jaki dostałam. Byłam tak zachwycona! Chciałam tu spędzać całe dnie, oczywiście z Adamem!







Piątek
Wczoraj  cały wieczór spędziliśmy w jaskini. Teraz razem z Adamem szukamy jakiś owoców do zjedzenia. Dzięki wczorajszej niespodziance świetnie się dogadujemy. Wierzę, że teraz będziemy prawdziwymi przyjaciółmi.







piątek, 16 października 2015

 
 
Poniedziałek
Adam nadal się przede mną chowa a ja chcę spędzić z nim czas, żeby go lepiej poznać.
Muszę coś wymyślić, żeby ze mną porozmawiał!
Stwierdziłam, że spróbuję z nim pogadać kiedy będzie budował szałas.

Poniedziałek (trochę później)
Jestem w lesie tuż obok szałasu, Adam już tam jest. Mam zamiar podejść do niego i zacząć rozmowę.

-Ewo! Co ty tu robisz?! Idź sobie, jestem zajęty!
-Ależ Adamie! Nie pójdę! Musisz mi coś wyjaśnić! Dlaczego Ty ciągle mnie unikasz?
-A czy ja mam jakieś inne wyjście?-zapytał mnie Adam.
Zdziwiłam się, czy sądził, że skoro jestem inna i różnię się od niego to musi mnie unikać?
-Jasne, że masz inne wyjście! Przecież możesz się ze mną przyjaźnić. To, że jesteśmy od siebie różni nie znaczy, że musisz się ode mnie trzymać z daleka!
 
 
 



Wtorek
Resztę poniedziałku spędziliśmy razem.
Myślę, że Adam zrozumiał, że jestem całkiem miła.
Nasza przyjaźń rozkwita. Adam powiedział mi, że ma dla mnie niespodziankę.
Jestem bardzo ciekawa co to.

Środa
Jest rano. Adam ma dla mnie prezent, który ma zamiar mi dzisiaj podarować.
Jesteśmy umówieni przy wodospadzie Niagara, więc tam idę.
Czekam na niego już dłuższą chwilę.


W końcu przyszedł...